NaukaŻycie

Otyłość i nadwaga poważnie zwiększają ryzyko zgonu – ostrzegają naukowcy z University of Colorado Boulder

Nadmierna waga lub otyłość zwiększa ryzyko zgonu od 22% do nawet 91% – znacznie więcej niż wcześniej sądzono. Tymczasem ryzyko śmiertelności u osób, które mają nieco niedowagi, najprawdopodobniej zostało przeszacowane, wynika z nowych badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Kolorado w Boulder.

Badania opublikowane 9 lutego w czasopiśmie Population Studies wykazują, że nadwaga lub otyłość zwiększają ryzyko zgonu o 22% do nawet 91% – znacznie więcej, niż wcześniej sądzono. Kontrastują one z przekonaniem, że ryzyko zgonu związane z nadwagą wzrasta tylko w skrajnych przypadkach.

Analiza statystyczna prawie 18 000 ludzi również ujawnia wady korzystania z wskaźnika masy ciała (BMI) w badaniach dotyczących zdrowia, dostarczając dowodów na to, że ten popularny miernik może potencjalnie wpływać na wyniki badań. Po uwzględnieniu tych błędów szacuje się, że około 1 na 6 zgonów w USA jest związanych z nadmierną wagą lub otyłością.

„Aktualne badania prawdopodobnie niedoszacowują konsekwencje śmiertelne życia w kraju, w którym tanie, niezdrowe jedzenie stało się coraz bardziej dostępne, a siedzący tryb życia stał się normą” – powiedział autor Ryan Masters, profesor socjologii na Uniwersytecie Kolorado w Boulder.

„To i inne badania zaczynają ujawniać prawdziwy koszt tego kryzysu zdrowia publicznego.”

Kwestionowanie „paradoksu otyłości”

Wiele badań pokazuje, że choroby serca, wysokie ciśnienie krwi i cukrzyca (które często są związane z nadwagą) zwiększają ryzyko zgonu, ale niewiele z nich wykazało, że grupy z wyższym wskaźnikiem masy ciała (BMI) mają wyższe wskaźniki śmiertelności.

Zamiast tego, większość badań pokazuje krzywą w kształcie litery „U” – osoby w kategorii „nadwaga” (BMI 25-30) zaskakująco mają najniższe ryzyko zgonu. Osoby w kategorii „otyłość” (30-35) nie mają znacząco zwiększonego ryzyka zgonu w porównaniu z kategorią „zdrowej” wagi (18,5-25). Natomiast zarówno „niedowaga” (poniżej 18,5), jak i skrajnie otyli (35 i więcej) są narażeni na zwiększone ryzyko zgonu.

„Obowiązującym poglądem jest, że podwyższony wskaźnik BMI nie zwiększa ryzyka zgonu, dopóki nie osiągnie się bardzo wysokich poziomów, a istnieją nawet pewne korzyści zdrowotne związane z nadwagą” – powiedział Masters, demograf społeczny, który przez całą karierę bada trendy śmiertelności. „Byłem podejrzliwy wobec tych twierdzeń”.

Zauważył, że BMI, którego lekarze i naukowcy często używają jako wskaźnika zdrowia, opiera się wyłącznie na wadze i wzroście i nie uwzględnia różnic w składzie ciała ani tego, jak długo osoba była nadwagą.

„To odzwierciedlenie postury w określonym czasie. Tyle” – powiedział Masters, zauważając, że Tom Cruise (mający 5 stóp 7 cali wzrostu i skrajnie umięśniony, ważący 201 funtów) miał BMI wynoszące 31,5, co (popularna informacja swego czasu) umieściło go w kategorii „otyły”. „Nie odzwierciedla w pełni wszystkich niuansów i różnych rozmiarów i kształtów, w jakich występuje ciało”.

Czas trwania ma znaczenie

Autor badania, Ryan Masters, zastosował analizę statystyczną na danych z Narodowego Badania Zdrowia i Żywienia (NHANES) z lat 1988-2015, obejmującej 17 784 osób, w tym 4 468 zgonów. Odkrył, że pełne 20% badanej grupy, uznanej za „zdrową” wagę, w ciągu dekady poprzedzającej znajdowało się w kategorii nadwagi lub otyłości. Okazało się, że grupa ta miała znacznie gorszy profil zdrowia niż ci, których waga była stabilna. Masters zwraca uwagę na fakt, że noszenie nadmiaru wagi przez całe życie może prowadzić do chorób, które paradoksalnie prowadzą do szybkiej utraty wagi. Dane dotyczące wskaźnika masy ciała (BMI) podczas tego okresu mogą zafałszować wyniki badań.

W międzyczasie, 37% osób otyłych i 60% tych z nadwagą miało niższy wskaźnik BMI w ciągu dziesięciu lat przed badaniem. Zauważono, że ci, którzy niedawno przytyli, mieli lepszy profil zdrowotny.

„Konsekwencje zdrowotne i śmiertelność związane z wysokim wskaźnikiem BMI nie są jak włącznik światła” – powiedział Masters. „Jest coraz więcej prac naukowych sugerujących, że konsekwencje zależą od czasu trwania otyłości”.

Autor stwierdził, że wcześniejsze badania nieświadomie przesadzały ryzyko związanego z otyłością, włączając do tej kategorii ludzi, którzy większość życia spędzili z niższym wskaźnikiem BMI.

Badając różnice w dystrybucji tłuszczu w poszczególnych kategoriach BMI, znalazł również duże różnice w wynikach zdrowotnych.

Ujawnienie problemu zdrowotnego w społeczeństwie.

Wszystkie wyniki badań potwierdzają, że BMI miało znaczący wpływ na wyniki tych badań. Kiedy wyniki były analizowane ponownie bez tych wpływów, Masters odkrył, że nie ma kształtu litery „U”, a linia wzrasta prosto, z tymi z niskim BMI (18,5-22,5) mającymi najniższe ryzyko zgonu.

Wbrew poprzednim badaniom, ten nowy przeprowadzony przez Mastersa nie wykazał istotnego wzrostu ryzyka śmierci w kategorii „niedowaga”. Podczas gdy wcześniejsze badania szacowały, że 2-3% zgonów dorosłych w USA było spowodowanych wysokim BMI, to badanie Mastersa wykazuje, że rzeczywisty wynik jest ośmiokrotnie większy.

Masters wyraził nadzieję, że badania uświadomią naukowcom, aby byli „niezwykle ostrożni” podczas wyciągania wniosków na podstawie wskaźnika masy ciała. Jednocześnie chce zwrócić uwagę na to, co uważa nie za problem jednostek do rozwiązania, ale raczej za kryzys zdrowia publicznego, który wynika z niezdrowego, sprzyjającego otyłości środowiska w Stanach Zjednoczonych.

„Dla grup urodzonych w latach 70. lub 80. XX wieku, które całe życie spędziły w tym sprzyjającym otyłości środowisku, perspektywy zdrowego starzenia się w starszym wieku teraz nie wyglądają dobrze” – powiedział. „Mam nadzieję, że ta praca może wpłynąć na dyskusje na wyższym szczeblu dotyczące tego, co jako społeczeństwo możemy z tym zrobić”.

Profesor pisze o Stanach Zjednoczonych, ale możemy to odnieść do każdego kraju z lepiej rozwiniętą cywilizacją, które używa wskaźnika BMI… Czyli, chociażby, do Polski.

Źródło: https://www.colorado.edu/today/2023/02/23/excess-weight-obesity-more-deadly-previously-believed

GrubasFit na Instagramie i na Facebooku